Nie mogę przejść obok księgarni, nie kupując czegoś, ale mainstreamowe wydawnictwo książek jest zdominowane przez to, co uważam za „żeńską narrację autorską” (czasami nawet od pozostałych autorów mężczyzn), a moje gusta są z tym trochę niezgodne. Pulp fiction Roberta E. Howarda sprzed wieku to całkiem dobre odświeżenie. Wszyscy znają Conana, a ja przeczytałem trochę o Solomonie Kane, ale zupełnie nie znałem jego westernów, gatunku, który czytałem bardzo mało. Podobały mi się bardziej, niż się spodziewałem – „Amerykańska przemoc” to klimat z w większości zaginionej kultury. Opowiadania są teraz w domenie publicznej, więc można je znaleźć za darmo w Internecie lub w bardzo tanich wydaniach, ale ta kolekcja Passage Publishing jest na poziomie Folio Society.
161K