Właśnie przejrzałem podręcznik "Ekonomia Ergodyczna" autorstwa @ole_b_petersa i już wydaje się to znacznie jaśniejszym sposobem na zrozumienie racjonalności ekonomicznej. Główna idea: modelować ludzi jako maksymalizujących średni wskaźnik wzrostu ich bogactwa w czasie, a nie jako funkcję użyteczności bogactwa.
Ich przykładowy nagłówek: gra, w której twoje bogactwo wzrasta o 50%, jeśli wypadnie orzeł, a maleje o 40%, jeśli wypadnie reszka. Każde rzucenie monetą zwiększa twoje oczekiwane bogactwo. Ale jeśli będziesz dalej rzucać, twoje bogactwo prawie na pewno zbliży się do 0. (Intuicyjnie, W * 0.6 * 1.5 = 0.9 W.)
Jak to możliwe, że obie te rzeczy mogą mieć miejsce? Kiedy wzrost jest multiplikatywny (jak to zazwyczaj bywa w dłuższym okresie), optymalizacja pod kątem "średniej zespołowej" koncentruje bogactwo w bardzo niewielu możliwych światach, podczas gdy inne spadają do 0. (Powiązane: paradoks św. Petersburga, który również jest omawiany w książce.)
To znaczy: funkcja użyteczności, która prowadzi do najbardziej spójnego wzrostu, jest różna w różnych środowiskach. Ekonomia ergodyczna mówi więc: pracujmy z (empirycznie zweryfikowanym) założeniem, że ludzie starają się osiągnąć spójny wzrost, a nie użyteczność. Bardzo elegancko!
Mówiąc to, nie jestem ekonomistą i nie mam dużego poczucia, jak bardzo zdezorientowane było wcześniej pole ekonomii w kwestii tych pomysłów. Jeśli masz mocne podstawy w ekonomii i jesteś zainteresowany recenzją książki (nawet krótko), wyślij mi na DM swój adres, a zamówię ci egzemplarz.
Powtórzę również, że tylko przejrzałem książkę, więc wszelkie błędy w wykładzie są moje. Na koniec, Scott Garrabrant napisał sekwencję na powiązane tematy pod tytułem „geometria racjonalności”: Jestem ciekaw, co o tym myślą ekonomiści zajmujący się ergodycznością!
24,67K