Momenty Nieznanego. 105 21 lipca o 11:11 w North Charleston, Południowa Karolina W drodze do Charleston zatrzymaliśmy się na Hilton Head Island, aby odwiedzić starego kolegę Ethana. Dotarliśmy tam tuż przed zachodem słońca i zapaliliśmy jointa z Charliem, który był ekspertem w grze na organach. Ponieważ wcześniej w ciągu dnia strzeliliśmy do Cassidy, mieliśmy czas na zabawę i podróż wzdłuż wschodniego wybrzeża, aż zegar wskazał północ. Przejechaliśmy przez kilka stanów i dotarliśmy do naszego mieszkania w North Charleston o wpół do pierwszej. Musieliśmy wstać około 11 rano, aby wymeldować się i kontynuować podróż w kierunku Wirginii, upewniając się, że stawiamy stopę w każdym stanie, zygzakując w górę i w dół oraz w poprzek stanów. Nasza sąsiadka, Beverly, przywitała nas, gdy pakowaliśmy się z domu. Przechodziła obok, zatrzymała się i powiedziała „dzień dobry”. Zapytaliśmy ją o jej miasto, a ona mieszka tutaj całe życie. Pokazałem jej kilka Polaroidów z projektu, a ona wskazała na Cassidy i zapytała, kim jest ten piękny mężczyzna i czy jest singlem. Wszyscy się zaśmialiśmy, a ja zapytałem, czy możemy zrobić piękne portretowe zdjęcie jej przed wyjazdem. Zauważyłem, jak wiatr porusza mchem na drzewach za nią. Beverly stała tam z całą swoją gracją i spokojnym spojrzeniem w mój obiektyw, gdy wiatr delikatnie muskał wiszące zielenie. Idealna równowaga między nieruchomością a ruchem w filmowym śnie. Gdzieś pomiędzy fotografią a ruchem, ujęcie zlało się ze sobą bezproblemowo. Przypomnienie o pięknie tej serii. Nie wszystko musi być akcją, może po prostu BYĆ! Niech aparat uchwyci małe detale, małe ruchy rzeczy, takie jak wiatr, drzewa, jej mrugnięcia i drżenie mojego aparatu. Sztuka to prawda chwili, dowód, że tu jesteśmy. Żyjemy i oddychamy, i nic więcej naprawdę. Pożegnaliśmy się, a ona chyba weszła do środka. Może pracowała z właścicielem, upewniając się, że posprzątaliśmy. Tym razem nie zrobiliśmy bałaganu, tylko łóżko, na którym mogliśmy położyć głowę i stopy, i ruszyliśmy dalej, nie tracąc czasu. Pojechaliśmy w kierunku naszego następnego domu, przemycając się przez parki, boczne drogi i autostrady do Charlotte w Północnej Karolinie. Na przekąskę w fajnym małym wegańskim miejscu o nazwie Taste of Soul. Byliśmy nasyceni duszą, nie musieliśmy zatrzymywać się przez resztę dnia. Kontynuowaliśmy na północ do Wirginii, a potem wędrowaliśmy do jej zachodniej siostry. Wciąż przeplatając się przez zielone drogi, ponieważ przez całą tę podróż nie korzystaliśmy z autostrad. Celem było zobaczenie prawdziwej Ameryki. Stawianie stopy w każdym stanie i robienie tego powoli, bez pomijania ani jednej gwiazdy na fladze. Zrozumienie, skąd pochodzimy i czym jest ten kraj; jeden wielki park narodowy ludzi dumnych i wolnych, jak tylko można. Ameryka, symbol demokracji. Otoczeni zielenią i okazjonalnym widokiem innego parku narodowego. Zawsze ekscytowało nas widzenie dużych brązowych znaków wejściowych z tymi kremowymi, bąbelkowymi literami. Witajcie w lesie, ludzie! Zazwyczaj paląc podczas przejazdu; bez wysiłku ciesząc się jazdą w czerwonym, białym i niebieskim.
3,98K