Charlie nie był prezydentem z ogromną ochroną. Wokół było kilku policjantów z kampusu oraz osobisty zespół Charliego. Prawdopodobnie skupiali się bardziej na ludziach próbujących uderzyć Charliego lub rzucać w niego przedmiotami, co jest typowym zagrożeniem, z którym się zmaga. Nie mieli ludzi na dachach, którzy obserwowaliby snajperów, jak to bywa w przypadku prezydenta. Nawet senator czy członek Kongresu nie mieliby tak dużej ochrony. Nie dziwi mnie, że Charlie też jej nie miał.