Jedyną rzeczą, którą te morderstwa mają wspólnego, jest to, że obie uczelnie znajdują się 60 mil od siebie. Całkowicie inny rodzaj przestępstwa. Pierwsze było chaotycznym stylem strzelaniny w szkole. Drugie miało miejsce w czyimś domu, celując w konkretną osobę z wysokiego profilu, śledząc ją przez kilka dni.