Przez długi czas czułem awersję do pewnego zestawu doświadczeń, które moi rówieśnicy chcą nazywać „oświeceniem” Część z tego to z pewnością po prostu ego bojące się rozpuszczenia. Ale jest JESZCZE jedna część, o której nie widzę, żeby się mówiło, a mianowicie to, że to, co moi przyjaciele nazywają „oświeceniem”, może tak naprawdę uczynić cię gorszym człowiekiem. Pozwól, że spróbuję wyjaśnić, jak to działa. Wyobraź sobie, że identyfikujesz się ze swoim ego. Wtedy dostajesz również „cień”, który jest zbiorem cech, które posiadasz, ale nie chcesz się z nimi identyfikować. To bolesny sposób bycia, ponieważ musisz ciągle twierdzić „jestem taki, a nie inny”, a to po prostu nie jest prawda. Dużo wysiłku, dużo cierpienia. Więc zwracasz się ku wschodnim praktykom, aby się oświecić i złagodzić swoje cierpienie. Medytujesz wystarczająco długo lub znajdujesz technikę, która pasuje, i wow! masz doświadczenie. Uświadamiasz sobie świadomość poza granicami ego i to jest zdumiewające. Jest tak wiele przestrzeni do bycia! Kto by pomyślał, że jesteś tak ogromny i niebiański? Smutne, że przez tak długi czas kompresowałeś siebie, zamiast po prostu być swoją pełną wymiarowością. Co więcej, w przeciwieństwie do świadomości skompresowanej przez ego, nieograniczona świadomość nie ocenia. Twoje ego, twój cień, wszystko w tobie jest w porządku i może pozostać. Cierpienie znacznie maleje. Teraz pojawia się problem, moim zdaniem. Możesz doświadczyć dramatycznego spłaszczenia motywacyjnego i krajobrazu salience, co sprawia, że łatwo jest po prostu nie zwracać uwagi na wszystkie te sprawy związane z ego i cieniem. W końcu te rzeczy po prostu nie wydają się już problemem – to tylko bardziej nebuliczne/puste zjawiska, które się pojawiają i wracają do pustki świadomości. W ten sposób masz tak wielu ludzi, którzy są szczerze oświeceni w pewnym sensie, ale wciąż nadużywają alkoholu, zdradzają swoich małżonków i nadużywają swoich uczniów (co oczywiście zaczynają przyjmować, ponieważ chcą podzielić się lekarstwem na cierpienie). Myślę, że to dlatego tradycyjna ścieżka buddyjska kładzie tak duży nacisk na rozwijanie cnotliwego postępowania obok przebudzenia. Gdy postępujesz wzdłuż ścieżki przebudzenia, twoje uwarunkowanie trwa dalej samo, niezależnie od tego, czy to uwarunkowanie jest pozytywne, czy negatywne. Dlatego chcesz rozwijać uwarunkowanie badania i zajmowania się swoimi ślepymi punktami, zanim dotrzesz do horyzontu, za którym przestają cię niepokoić.
Captain Pleasure, Andrés Gómez Emilsson
Captain Pleasure, Andrés Gómez Emilsson20 lip, 01:39
Z tego wynika również teoria "cienia". Tzn. czyjś cień to dokładnie to, czego obraz siebie nie obejmuje. Z konieczności każda redukcja wymiarowości prowadzi do cienia: tego, co kompresja wyrzuca. Ludzie zakochani w niskowymiarowym obrazie siebie muszą mieć duże cienie. Wszystko, czego obraz siebie nie uchwyci!
Ukradłem mnóstwo tych myśli od @kathryndevaney
15,56K